piątek, 8 maja 2015

7/10 - Binary… bez fanfary




Nierówna dosyć jest to gra. Były momenty nużące kwalifikujące się gdzieś tak na 5/10 i 6/10, że nie chciało mi się za bardzo grać np. ten pościg pod koniec. Samochód tak się gibał, że nie wyrabiałem z celowaniem i ledwo go ukończyłem. W ogóle te pościgi są irytujące i za długie. Tsar jednokołowiec na autostradzie też mnie zmęczył.

Śmieszny motyw z tym rozmawianiem przez radio z kolegą z drużyny, który jest obok nas. Wydajemy mu komendy słownie za pomocą… mikrofonu. Tak... Nie przesłyszeli się państwo. Wciskamy TAB i mówimy do mikrofonu widoczne na ekranie dostępne do wyboru polecenia. W szoku lekko byłem. Nie wiem czy ja mam zły angielski akcent czy rozpoznawanie głosu kuleje bo czasami musiałem mówić po kilka razy niektóre kwestie typu „regroup”.

Kilka bindingów zmieniłem bo były nieintuicyjne jak „Reload” ze środkowego przycisku myszy standardowo na „R” czy „Use” z „F” na „E”.

Headshot powoduje iż androidy bez głowy strzelają do swoich kolegów. Niektóre z nich jak stracą nogi czołgają się w naszym kierunku i potrafią nas chwycić za ręce albo nogi.

Bez sensu motyw pojawił się w tym momencie gry:


który polegał na tym, że po uderzeniu tego dużego, białego robota (jest ogłuszony na moment) musiałem z moim kolegą otworzyć drzwi ale aby to zrobić należało wyjść ze sterowania dźwigiem. No właśnie w panel dźwigu wchodzi się standardowo przyciskiem użyj „E” ale żeby już ten panel opuścić nie wciska się ponownie przycisku „E” bo to nie działa tylko trzeba zrobić przewrót spacją. Myślałem, że natrafiłem na krytycznego buga.

Strzelanie takie nawet ale formuła dosyć szybko wyczerpuje się i wkrada się znużenie. Dosłownie kilka robotów na krzyż. Non stop strzelamy do tych samych przeciwników.

Jak się strzela do tych robotów to fajnie odpadają z nich elementy pancerza wskutek naszego ostrzału.

Natrafiłem na śmieszny bug w drugim Chapterze, który polegał na tym, że od razu po rozpoczęciu misji moja postać non stop strzelała jakby zablokował się lewy przycisk myszy. Ponowne uruchomienie gry rozwiązało problem. Na szczęście.

Za dużo przerywników filmowych i zbyt wiele czczego gadania podczas tych cutscenek. W czasie gry też to gadanie naszych kolegów irytuje.

Interwał zapisu checkpointów to jakiś kiepski żart. Przechodzę kawał mapy po czym coś tam się stało nie tak i wszystko od nowa. To debilizm w czystej postaci. Odechciewa się grać przez takie motywy. Jak ja nienawidzę takich rzeczy w grach.

Strzelanie na „Rambo” to duży błąd. Tylko zza osłon + przemieszczanie się.

Gra jest stosunkowo długa.

Możemy dokonywać upgrade’ów i robić zakupy w takich vending machines z punktów zdobytych za zabijanie przeciwników.

Jak za fabułą nie przepadam tak tutaj nawet daje radę. Kilka twistów było.

Furtka do kontynuacji została otwarta.

Nieźle jak na japońską grę. Nie sądziłem, że ją przejdę.

W ogóle Japończycy nie robią jakiś immersyjnych gier, które pamięta się latami. Model jaki przyjęli przy projektowaniu gier jest w tyle w stosunku do ich kolegów z USA czy Europy. Niestety.


6 komentarzy:

  1. Zaskakujący gameplay. Naprawdę ta gra mnie ujęła - na chwilę.
    Zgadzam się zatem z oceną.
    Komendy głosowe to prawdziwa mordęga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne recenzje piszesz. ;) Na YT znalazłem inną ciekawą recenzję: https://www.youtube.com/watch?v=wHDd8aNts08

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę kolejna osoba, której podobają się moje recenzje. Miło mi. :) Zatem zachęcam do regularnego odwiedzania mojego bloga. Będą pojawiały się kolejne materiały. Pozdro! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. "W ogóle Japończycy nie robią jakiś immersyjnych gier, które pamięta się latami."

    Powiedz to fanom Metal Gear Solid. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz to może i jest wyjątek od reguły. Mi z japońskimi grami kojarzą się te ścierwa Final Fantasy, bijatyki i mangi. Rzyg.

    :)

    OdpowiedzUsuń