poniedziałek, 4 maja 2015

8/10 - Oh Lord, there ain't no heaven…




Po przesiadce z genialnej dwójki od razu widać, że mamy do czynienia z grą bardziej sztywną, uboższą i brzydszą ale… nadal dobrą. Rozgrywka ma powolne tempo, nie jest tak dynamicznie jak w drugiej części. Mapy są mniej złożone ale ma to pozytywny wydźwięk. Łatwo zapamiętuje się ich topografię bo nawigacja ze znacznikiem na kompasie nie jest zbyt wygodna i trzeba co i rusz zaglądać na mapkę w menu celem szukania celu bieżącej misji.

Nie ma podziału na misje główne czy poboczne. Przynajmniej nie widać tego w menu. To że misja jest poboczna wiemy w momencie jej brania z tzw. „Bounty Board’ów” rozlokowanych w różnych rejonach Pandory czyli „Tablic Nagród”, na których znajdują się terminale dające nam zadania do wykonania.

Bounty Board

Każdy quest ma przypisany odpowiedni level i z minimum takim samym poziomem albo wyższym naszej postaci powinien być wykonywany.

Przedmiotów wylatuje z zabitych przeciwników co niemiara. Zbierałem co się dało z tych droższych rzeczy bo sporo miejsca miałem w Inventory (misje z „repair kitami” dla Claptrapów zwiększały mi pojemność plecaka), a spodobało mi się gromadzenie kasy na ewentualne późniejsze duże wydatki w tym kupowanie upgrade’ów SDU (storage deck upgrade), czyli zwiększanie pojemności przechowywania danego typu amunicji.

Polityka gameplayu jest prosta. Należy gromadzić przedmioty, sprzedawać je albo przebierać te najlepsze i ich używać, odwiedzać cyklicznie sklepy,


zaglądać w każdą dziurę, kupować dużo zestawów leczących (przydają się!) i wykonywać wszystkie możliwe misje dodatkowe z „Bounty Boardów” celem nabijania doświadczenia.

Do gry wystarczyło mi używanie tylko 3 rodzajów broni: SMG, Shotgun i jakiś Karabin szybkostrzelny. Rewolweru używałem jak mi się nudziło bo po pewnym przedziale czasu możemy używać czterech rodzajów broni. Snajperki przydawały się okazyjnie na starcie ale ciężko się nimi celowało (po prostu słabe sztuki znajdowałem) i zaniechałem ich używania. Z większości snajperek trafienie z dystansu to nie lada wyzwanie. Trudno się celuje, nie ma takiego znanego „ficzera” z FPSów jak „wstrzymaj oddech” co stabilizuje widok i lufa się nie giba.

Nie rozumiem pewnej kwestii. Mam level 22. Misja ma level 21, a latający Mothrakk, którego miałem zabić miał wykrzyknik czyli ciężki do zabicia. Nie po to ulepszam się, zdobywam wyższy poziom niż misja, którą obecnie wykonuję aby mieć w niej problemy. Ukryłem się pod jakimś okapem i spod niego wychylałem się strzelając do niego z shotguna aż do wyczerpania amunicji.

Jest 130 misji pobocznych i około 45 głównych. Sporo contentu trzeba przyznać.

Zdarzały się momenty irytujące ale tylko na początku. Nie da się unikać obrażeń od silniejszych przeciwników czy bossów. Bieganie nic nie daje bo i tak nas trafią. Strafe’y też niewiele pomagają. Sposobem na nich jest ukrycie się w dogodnym miejscu ale niestety nie zawsze są takie miejscówki, że można się przyczaić. Mam na myśli bossa Mad Mel’a. Strzelałem do niego z samochodu wyrzutnią rakiet. On do mnie też. Przyjąłem za dużą ilość obrażenia i chciałem aby samochód się zreperował czyli trzeba było odczekać. Zatem zacząłem krążyć wokół „fight rooma” ale Mad Mel i tak mnie trafiał. 

W większości sklepów przeważają jakieś drobne czy lekkie zestawy albo fiolki leczące, których trzeba zaaplikować bardzo dużo aby w pełni zreperować sobie zdrowie co jest męczące. Niestety nie w każdym sklepie jest tradycyjny zestaw leczący albo fiolka. Z czasem zaczęły pojawiać się normalne „healing kity” oraz „greater” co już było mniej uciążliwie bo leczyły większy procent zdrowia. Te małe fiolki i zestawy to jakiś kiepski żart.

Dziwne, że ze zwykłych pionków potrafią wypaść legendarne, świetne przedmioty a z bossów wypada nędza. Pod koniec gry wypadła mi taka dobra broń z szeregowca, że zabijałem nią wszystkich jak Rambo.

Przeważają dosyć słabe pukawki ale jak już coś się trafi to konkret.

Kasy uzbierałem prawie 2 miliony $ (Jak kończyłem czwarte DLC miałem niemal 4 bańki). Wszystkie upgrade’y kupione. Zostałem milionerem. Pod koniec już zbierałem przedmioty, których wartość przekraczała 10000 $. Tańszymi rzeczami sobie głowy nie zawracałem.

Pieniądze znajdujemy w iście kuriozalnych miejscach typu pralka automatyczna czy muszla klozetowa.

Czy respawn bandytów, irytujących Skagów i innego robactwa jest wadą? To kwestia dyskusyjna bo to taki typ gry przecież. To „diablolike” game.

Plusy:
+ Strzelanie daje frajdę
+ Niskie wymagania sprzętowe
+ Charakterystyczny sznyt graficzny (grafika cel-shadingowa ma swój urok)
+ Rozrzucanie kopców na ziemi za pomocą przycisku „E”, a nie jak w dwójce za pomocą trochę niewygodnego „V” (pewnie dało się to zmienić w ustawieniach ale nie wnikałem)
+ Niektóre miejscówki jak np. Kopalnia z początku gry czy końcowy etap z poszukiwaniem Tannis
+ Poniekąd muzyka


+ System lootu (bardzo dużo sprzętu się znajduje, którego część można sprzedać i zyskać z tego sporo pieniędzy a drobne rodzynki zwyczajnie wykorzystać)
+ System Szybkiej Podróży
+ Niektóre stwory posiadają miejsca, które różnie reagują na obrażenia. Np. Spiderant ma z przodu pancerzyk odporny na trafienia, a z tyłu wrażliwy odwłok. Ta sama sytuacja jest z bandytami, gdzie głowa jest najbardziej podatna na obrażenia.
+ Claptrap cyklicznie mówi gdzie są dostępne nowe misje poboczne
+ Czas rozgrywki, który jest zwyczajnie długi

Minusy:
- Kompas zamiast minimapki
- Brak automatycznego podnoszenia z gleby pieniędzy czy amunicji tylko trzeba klikać "E"
- Odrobinę brzydsze niż w dwójce: menu, HUD i generalnie cała warstwa wizualna
- Przyciemnianie obrazu aż do niemal całkowitej czerni w trybie Walki o życie („Second Wind”) czy brak możliwości ruchu w tymże trybie
- Czasami problem z Systemem trafień (miałem jakiegoś shotguna strzelającego poziomą, wirującą falą nabojów. trafienie nim w przeciwnika było nie lada wyzwaniem mimo iż celownik pokrywał się z celem)
- Bugi, niewidzialne ściany, glitche (jest tego trochę)
- Pojazdy za wolno jeżdżą (jest nitro ale szybko się zużywa i dosyć wolno ładuje)
- Monotonne misje poboczne (ile razy można zbierać kryształy w jaskiniach w ilościach 50 sztuk, przynosić Zestawy naprawcze Claptrapom rozlokowanym w różnych miejscach na mapie czy szukać części składowych giwer na danym obszarze)
- Stosunkowo niewielka liczba przeciwników
- Mało zróżnicowane teksty jakimi rzuca nasza postać

Ponarzekałem sobie trochę ale Borderlandsy to dobra zajmująca gra, przy której można miło spędzić czas. Jeśli lubisz wykonywać zadania, tasować „itemami” a przy tym sobie postrzelać to ta gra jest właśnie dla Ciebie.


Oh lord (oh lord)...

Oh boy I thought I told you
Well I told you but I thought you know
There ain't no heaven
Oh lord, there ain't no heaven
There ain't no heaven
On the county road

4 komentarze:

  1. Tak bardzo chciałem w to grać... Jednak te początki zdecydowanie mnie odrzuciły. W dodatku jest to gra do co-op'a, więc nie lubię takiej rozgrywki.
    Natomiast Borderlands 2 miało jeszcze ciekawszy klimat, ale było zbyt trudne. To strzelanka a'la RPG czy strzelanka taktyczna? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taktyki tu tyle co kot napłakał. Gameplay sprowadza się do okazyjnego używa zdolności specjalnej aktywowanej przyciskiem "F" (u klasy żołnierz jest to turret) i używania odpowiedniego rodzaju broni oraz "lootowania". Generalnie idziesz, naparzasz, lootujesz i tak non stop. Jak w Diablo.
      To jest hybryda FPSa z hack'n'slash.

      Usuń
    2. No właśnie. Ta gra to prawie Diablo. Więc nie dla mnie. Heh. A szkoda. Już 3 do niej podchodziłem.

      Usuń
  2. Borderlands 2 - 177h
    Borderlands 1 - 287h

    BL1 bije o kilka długości BL2, ale trzeba wiedzieć co,gdzie, jak i kiedy :) To jest Diablo... farma, farma i farma legendarek na bossach. I to jest zajebiste, bo legendy lecą i mają lepsze statystyki.

    W BL2 loot legendarek został zmniejszony do 0,02%. Feeling, mechanika, ekwipunek, bronie... wszystko zrobione źle. Remu, kto zaczął od 2 gra się podoba. Fani BL1 grają nadal w BL1.

    OdpowiedzUsuń