wtorek, 2 sierpnia 2016

2/10 - Fallout 3 w świecie fantasy




Nie powiedziałem nic odkrywczego bo Skyrim został stworzony przecież na bazie poczciwego Fallouta 3 co widać jak na dłoni. Nawet nie zmienili dźwięku informującego o Level Upie czy sygnału zakończenia bieżącego questa i jest ten sam co w rzeczonym Falloutcie 3. Bez jaj.

Świat do eksploracji jest przeogromny. Rzecz jasna aby skorzystać z Sytemu Szybkiej Podróży trzeba najpierw odwiedzić punkty przelotowe. Jest to jakoś logiczne bo non stop łazić po tak wielkim świecie się nie da bo można dostać pierdolca.

Na dzień dobry nie spodobało mi się, że mnóstwo rzeczy, jakie pojawiały się w świecie gry ciężko znaleźć bazując tylko na szczątkowych informacjach dostępnych w grze. Trzeba posiłkować się Google’em. Jak np. kto jest właścicielem „Smoczej Łapki” czy czegoś takiego. Ani w zwojach jakie pozbierałem ani w książkach czy dialogach nie znalazłem interesującej mnie informacji. Takie rzeczy powinno wywnioskować się z zawartości jak w genialnym pierwszym Wiedźminie. Tam wszystko było do znalezienia no ale tamten świat i jego klimat mnie pochłonął. Może słabo szukałem w Skyrimie może nie. Jedno jest pewne świat Skyrima mnie nie zachwycił toteż nie byłem zaabsorbowany jego eksploracją i poznawaniem go. Od początku grałem z przymusu. Nic na siłę.

W grze jest dużo głupich geograficznych utrudnień.

Miałem dostać się do High Hrothgar’u. No to lecę po znaczniku i? I obszedłem całą górę i nadal nie znalazłem ścieżki do celu.
Proszę w Internecie aż huczy od zapytań:






Potwornie zabugowana gra. Nawet mając najświeższą, spatchowaną (nieoficjalne patche również!) wersję Legendary Edition okienka tego typu to nader częste zjawisko:


Wysypy do pulpitu przy wciskaniu QuickSave’a, inne dziwne crashe czy questy, których nie można ukończyć to norma. Było nawet coś takiego, że klikając lewym przyciskiem myszy moja postać nie machała toporkiem. ESC i powrót do gry rozwiązywał problem.

Denerwuje mnie, że aby użyć leczenia należy schować broń. Nie byłoby w tym nic dziwnego, że aby jej ponownie użyć musimy wchodzić do menu Inventory za pomocą TABa. Trochę staroświeckie czasochłonne, „klikalnogenne” rozwiązanie stosowane w starych grach, które irytuje i męczy. Jakby nie można było tego zrobić tak: klikam Q i PPM leczenie. Klikam ponownie Q wraca mi automatycznie broń do ręki.

Biedny „System walki” który totalnie nie wyzwala emocji.

Nie dość, że problemy z dotarciem do niektórych miejscówek zaczęły mnie wpieniać to jeszcze doszedł kolejny „ciekawy” motyw. Nigdzie nie mogłem znaleźć dobrej ilości lockpicków. Jak trafiłem na dwóch sprzedawców to mieli po jednej sztuce. Według Google’a odwiedziłem kilka miejscówek pewniaków, w których powinni być sprzedawcy z pokaźną ilością lockpicków. Niestety nie było ich tam. W Gildii Złodziei nic nie znalazłem, w Riften pusto, w Whiterun nie było żadnego gościa na zewnątrz przy bramie. Straciwszy z godzinę na frustrujących poszukiwaniach wpisałem zwyczajnie kod na 1000 lockpiców (player.additem 0000000a 1000) eliminujących upierdliwy problem.

Jak się schowa broń (przycisk „R”) to szybciej poruszamy się. Przydaje się to gdy musimy na piechotę odkryć nowe rejony świata. Zauważyłem to dopiero w połowie gry.

Dźwięk strasznie cichy. Szczególnie dialogi.

Pomimo tej rozległości i rozmiarów świata jest nudno, pusto, ślamazarnie i wszystko opiera się na pogadaj z tamtym, idź zamień słówko z kolejnym typem. Jakby tego było mało trzeci również oczekuje na ciebie na pogawędkę. Idąc na czczą gadkę do kolejnego NPCa zwiedzamy non stop długie i rozległe jaskinie. Świat jest duży ale nieatrakcyjny, odpycha mnie i totalnie nie angażuje się w niego. Należę do obozu Falloutowego. Wolę „postapo” i pukawki zamiast mieczyków.

Fajny motyw jak trzeba było zrobić kopię manuskryptu z kamienia. Pierwsza myśl potrzebne jest coś do pisania i coś na czym da się napisać. W komnacie obok były zwoje papierów na półce i na stole oraz jakieś węgle drzewne.

W misji aby dostać się do domu Mercera widzę wejście do środka umiejscowione na balkonie u góry z czymś przypominającym drabinę. Pierwsza myśl może łukiem strzelić ale łuk wyrzuciłem misje wcześniej. Zatem starałem się dostać tam konwencjonalnie szukając innego wejścia może pod ziemią przez dom obok ale nic to nie dało. Trzeba było strzelić jednak łukiem w drewnianą drabinkę. Nic. Nie będę łaził po kupcach aby kupić łuk tylko wpisałem kod na łuk:


No nic nie będę go wyrzucał bo nóż widelec się jeszcze przyda.

Natrafiłem na krytycznego buga (nie można kontynuować gry) polegającego na tym, że po wejściu do jaskini nie mogłem ruszyć się z miejsca, znikał lokalizator celu a Mercer Frey stał w miejscu.


Poradziłem sobie z tym gównianym bugiem w taki sposób, że nie wszedłem do ferelnej komnaty z Mercerem Freyem tylko wpisałem w konsoli kod na zakończenie questu Blindsighted: 

Setstage TG08B 200

Jeden quest się zakończył i aktywował się kolejny. 

Fajna mechanika otwierania zamków. Regulowanie lockpicka i obracanie zamka. Clue polega na odpowiednim doborze kąta lockpicka. Na Expercie można się zdenerwować bo wytrychy pękają jak wykałaczki a kąt przy jakim da się otworzyć zamek jest naprawdę mały.

W sumie im dalej w las tym człowiek zyskuje jakąś sympatię do świta i postaci napotkanych na swojej drodze tylko po to by pod sam koniec totalnie ją stracić. Dlaczego? Bo nic ciekawszego mnie nie spotkało a na domiar złego zacząłem zamieniać się w wampira i wszyscy mnie atakowali.

Wchodzę do ruin Saarthal. Jest tam dźwignia i 2 pillary. Mając dwa pilary, na których są 3 runy tworzę kombinację 9 możliwości i nic. Tzn. ustawiam pillar i macham dźwignią. Niestety nic to nie dało i drzwi były nadal zamknięte bo jak się okazało kilka kroków wcześniej były jeszcze dodatkowe 4 pilary czyli łącznie 6. W związku z tym odpuściłem tworzenie kombinacji w tym przypadku z wiadomych matematycznych przyczyn. Zatem wziąłem do łapy pochodnię i szukałem wskazówek na ścianach jaskini, suficie, i bramie. Nic nie znalazłem. Poszedłem krok dalej i przejrzałem zwoje, notatki i książki zgromadzone w Inventory i również nie znalazłem wskazówek. Będąc już mocno poirytowany zerknąłem do Google’a. Okazało się, że symbole jakich należało użyć znajdowały się na ścianie centralnie za pilarami.


To jest frustrujące.

Kolejny kwiatek.

Znajdź rękopis na dnie jeziora


Serio?

Jak już człowiek poradzi sobie z kilkoma przeciwnościami...Skyrima to jeszcze przylatują jakieś smoczki, które trzeba zabijać. Najgorsze w tym wszystkim jest jak przyleci smok w momencie klikania na Szybką Podróż.

Bug goni buga


Poradziłem sobie z tym używając kodu w konsoli do usuwania questa.
W momencie jak szukałem rozwiązania różnych bugów i glitchy na forach często ludzie polecali komendy w konsoli do usuwania questów aby znikały z Journala.

Najpierw szukałem na poniższej stornie ID questa

i użyłem odpowiednich kodów z tejże strony

Wpisywałem w konsoli kod na wyświetlenie statusu poszczególnych faz (stage’ów) quaesta.

Po wpisaniu kodu: player.sqs mq106

Widziałem jaki stage questa jest wykonany a jaki nie. Wykonany ma numer 1 a nieodhaczony 0.


Następnie mając informację o stanie stage’ów wpisywałem kod: setstage <quest id> <stage value>
Wartość stage’a szła po kolei aby zakończyć etap, który mi wadził.

Jest to gra, która totalnie nie wyzwala pozytywnych emocji. Na dobrą sprawę gdybym miał już nowego kompa i odpaloną paletę oczekiwanych gier to nie poświęciłbym Skyrimowi nawet godziny. Lepiej. Przeszedłbym obok niego i nawet chwili bym o nim nie myślał a tak, że komputer już stary i niestety nie jary z nudów rzuciłem się na to coś co tak zachwalane jest jest przez wielu graczy.

2/10 bo nie była to przyjemność tylko męczarnia.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz