sobota, 11 listopada 2017

5/10 - Let’s see what you got!




Czasami niezły ze mnie noob. Zabieram się za grę nie dostosowując się do jej mechaniki. Grałem w Pre-Sequel’a praktycznie bez tasowania „itemami” i nic dziwnego, że pod koniec tuż przed finalnym bossem wymiękłem bo zwyczajnie mnie rozjeżdżali.

Gra sama w sobie jest spoko ale trochę jej brakuje do pełni szczęścia. Niby jest niska grawitacja jak na księżycu co dodaje smaczku grze. Humor czasami przyjemny ale emocje całościowo stygną przez dosyć wysoki poziom trudności i słabe giwery jakie występują w grze przez co bardzo łatwo zginąć i trzeba ostro się pilnować. Questy są spoko ale np. taka misja poboczna „To Arms” polegająca na zebraniu 50 sztuk broni niskiej jakości trochę irytuje bo takie pukawki możemy znaleźć tylko na początku gry w szafkach na ubrania czy różnych skrzyniach rozlokowanych po świecie gry. Można jeszcze wpaść do Concordii do baru. Są tam „bar automaty”, w których płacimy kapustę i losujemy. W przypadku trzech wyników BAR dostajemy tanie bronie, których cena ledwo przekracza 100 Iridium. Są to pistolety, które właśnie nadają się w tej misji do przetransportowania ich do wyznaczonego magazynu. Znalazłem 25 sztuk i resztę olałem. Szkoda bo lubię w grze mieć wszystko zrobione („odfajkowane”). Punkt ujemny.

Generalnie miałem kilka zgrzytów w konkretnych misjach pobocznych.

Np. sytuacja, w której musiałem znaleźć sekretną komnatę aby wziąć z niej ECHO:

Chyba nigdy bym nie wpadł na to aby strzelić bronią energetyczną w subtelny przycisk połączony kablem z „jump padem” co skutkowało tym, że skok z owego „jump pada” był wyższy.

Misja: znaleźć mózgi Torków. Strzał w ciało robił swoje ale jak trzeba było znaleźć mózg człowieka konieczny był headshot. Zabicie z klatę nic nie dawało i mózg nie wypadał na glebę.


Kolejny zgrzyt. Side Quest oczywiście. Nie zauważyłem iż należy przestawić kod przy wejściu do labolatorium 19 tylko po zmianie kodu we wcześniejszym pomieszczeniu klikałem na konsole i biegłem do drugiej konsoli aby ją kliknąć a to nie tak miało być.



Następny fuck up. Znaleźć saferoom. Nie zauważyłem świecącego kabla, który łączył konsolę z drzwiami do saferooma. Link poniżej.



Trochę był tych zgrzytów ale to chyba efekt przesycenia grą bo mimo iż chciałem zrobić wszystkie sidequesty to grałem już delikatnie z przymusu aby tylko zakończyć tą przygodę.

Chyba najtrudniejsze Borderlandsy’. Gra jest momentami frustrująco trudna (szczególnie w niektórych misjach pobocznych jak osłanianie kontenera na taśmie zawierającego robociki) dzięki temu, że w grze znajdujemy słabe pukawki i łatwo zginąć. Stąd 5/10. Na palcach jednej dłoni wyliczyłbym dobre giwery. Gameplay mimo to jest miodny bo każda postać, jaką gramy ma „zdolność specjalną” jak np. dwa latające drony Wolf & Saint u Wilhelma The Enforcera. Jeden z nich pomaga w walce drugi robi za „healera”. Grałem tylko „The Enforcerem” i nie zamierzam grać powtórnie inną postacią. Drony były świetne.

Borderlandsy zyskały niemałą rzeszę fanów ale ja się nie dziwię gdyż panowie z 2K wiedzą co w trawie piszczy czyli czego potrzebują gracze kochający FPSy. Pre-Sequel to średnia gra, która już nie wyzwala tak emocji jak dobra jedynka czy genialna dwójka. Ponoć trzecia część jest bardziej niż pewna a jej zapowiedź niebawem usłyszymy. Czekam na nią z wypiekami na twarzy.

Jesper Kyd – SpaceStation 


Jesper Kyd - Beyond the Biodome



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz