środa, 13 grudnia 2017

7/10 - Maksymalny minimalizm




Moja przygoda z „Limbo” była delikatnie szorstka. Przy pierwszym podejściu zaciąłem się w tym momencie:


… i musiałem spojrzeć na walkthrough. Za cholerę nie wiedziałem jak poradzić sobie z tą ruchomą kładką. Ten moment był tylko kropką nad „i” gdyż wcześniej już zaczęły pojawiać się bardzo męczące elementy zręcznościowe wpływające negatywnie na odbiór gameplayu. Wszystko było tak wyśrubowane niemal do milisekund. Niektóre etapy powtarzałem po kilka razy bo się zagapiałem. Doszedłem do ponad połowy i przy tej kładce totalnie straciłem zapał do gry. Sfrustrował mnie ten motyw a „granie” ze spoglądaniem na walkthrough mija się z celem.

Drugi raz zaszedłem głębiej w las ale również pojawił się zgrzyt ale nie jeden tylko dwa.

Tak z ciekawości wpisałem w YouTube’a „Limbo hardest level” i trafiłem na materiał video, w którym akurat zaciąłem się:


Najzabawniejsze, że przed spojrzeniem w walkthrough już kminiłem, że potrzebuje drugiej skrzynki. Jedną miałem a druga była tak schowana, że należało się cofnąć ale nie dołem tylko górą. Ba. Więcej. W odwrotnej grawitacji wróciłem się do tyłu ale nadal nie widziałem drugiej skrzynki. Należało wskoczyć przez windę w normalnej grawitacji.

Po wspomnianym trudnym etapie pojawił się za winklem kolejny jeszcze bardziej abstrakcyjny, którego nawet nie potrafiłem przejść mając walkthrough przed oczami. To jest ten moment:


Różnica czasu w upadku dwóch monobloków była tak mała, że nie potrafiłem aktywować w odpowiednim czasie magnesu tak aby prawy blok na dole był przyklejony do podłoża. To jest frustrujące. To jest męczarnia. To nie zabawa. To katorga. Przeszedłem to normalnie fuksem dopiero mając inną solucję ale to rozwiązanie nie było logiczne tylko abstrakcyjne:



Gra jest dobra. Wiele łamigłówek zastało zaprojektowanych świetnie i zwyczajnie logicznie. Reszta natomiast już przedobrzona przez co były dla mnie mówiąc eufemistycznie delikatnie frustrujące. Frustracja rodziła się również z aspektu zręcznościowego, którego sporo tutaj. Ten wyśrubowany czas w pewnych etapach był na serio dołujący.

Oprawa audiowizualna jest straszliwie minimalistyczna ale o to nie mam zarzutów. Skromne menu, brak jakichkolwiek wskazówek do czego służy dany przycisk. Początek (gdzieś tak 1/3 gry) było genialne. Te wnyki, pająk, inne ludziki chcące nas zabić i etap z deszczem. W ogóle Limbo ma niesamowity złowrogi nastrój. Zero muzyki, tylko jakiś szum, gdzieniegdzie cichy świst w tle i ta monochromatyczna oprawa wizualna. No klimat jest. Gameplay popsuł jak się pojawiły momenty silnie kładące nacisk na aspekt zręcznościowy. Wtedy mój zachwyt przeobraził się we wkurw czyli frustrację. Piły tarczowe, zabawa z grawitacją, magnetyzmem czy wspomniana wcześniej druga skrzynia schowana tak gdzie nie spodziewałbym się, że tam będzie.

Najpierw miałem ocenić na 8/10 ale za bezsilność w pewnych dalszych momentach gry muszę zaniżyć do 7/10 bo mimo wszystko to dobra, przemyślana gra zważywszy, że używamy tylko ctrl’a i strzałek. Poziom frustracji w kilku momentach osiągał u mnie apogeum do tego stopnia iż chciałem wystawić Limbo ocenę 1/10 ale byłoby to krzywdzące a mnie stawiało w pejoratywnym świetle. 7/10 to ocena w sam raz zważywszy, że zakończenie powiało chłodem. Ja bym to zrobił inaczej. Np. powinna być sytuacja, że dziecko wychodzi wraz z dziewczynką z limbo a monochromatyczne barwy zmieniają się w żywsze barwy a nie że chłopczyk spotyka dziewczynkę i razem z nią umiera. Patrz muchy, które pojawiły się tam gdzie spotkała się parka na zdjęciu w tle w menu.

Może nie każdy wie o tym ale Limbo to inaczej Otchłań, limbus, limbo, Pandemonium (późnołac. limbus) to stan osób, które umarły przed Zmartwychwstaniem Jezusa albo też w nowszych czasach, bez chrztu, ale nie popełniły osobistych grzechów. Pojęcie otchłani występuje w nauczaniu Kościoła katolickiego i niektórych innych wyznań chrześcijańskich. Nie jest utożsamiana z czyśćcem, ale jest częścią piekła. Źródło: wikipedia.