niedziela, 24 kwietnia 2016

3/10 - Krótko, odtwórczo i nudnie (WARNING: SP Only)




Tak się składa, że w grałem pierwszy raz w tego Battlefielda w dniu premiery. Nie ma w tym nic szczególnego gdyby nie fakt, że po kilku latach jakoś mnie tak tknęło, że na dobrą sprawę oprócz jednej sceny nic z niego nie pamiętam. Oceniłem go na 8/10 i delikatnie wydało mi się to podejrzane… Zatem zweryfikowałem moje nikłe wspomnienia i zagrałem ponownie w 2016 A.D. 

No cóż gra mechanicznie jest poprawna ale nie ma tu nic nowego (oprócz dobrze zrealizowanej destrukcji otoczenia) czego wcześniej już byśmy nie widzieli w lepszym wydaniu w innych FPSach typu np. Call of Duty. W pierwszoosobowych shooterach zazwyczaj liczą się emocje, gameplay i widowiskowość a w „Bad Company 2” nie ma nic z tych rzeczy. Są tu wszystkie dobrze znane zagrywy w wcześniej wydanych gier. Jazda samochodem czy quadem, obsługa działka na śmigłowcu, pływanie łodzią czy zestrzeliwanie bazooką po kilka razy śmigłowców. To wszystko już było. Ileż można robić to samo w kółko? Poza tym non stop na mapach unosi się pył zasłaniający widok. Drażniło mnie to.

Wyznacznikiem jakości gry jest oprócz emocji jakie ona wyzwala jest przede wszystkim ile z tejże gry pamiętamy po latach. Z tego Battlefielda nie zapamiętałem niemal nic oprócz roz*****jących się budynków bo zwyczajnie nie było tam nic szczególnego do zapamiętania. Z Takiego Quake’a, Duke Nukem 3D czy Half-Life’a 2 pamiętam po latach mnóstwo rzeczy. W tym lokacje, ciekawe momenty czy nawet giwery. Bo to były gry wypakowane po brzegi konkretnymi motywami wrzynającymi się w pamięć.

Po godzinie grania już zmuszałem się aby przejść to do końca i sprawdzałem w Internecie po nazwach misji ile misji mi zostało do końca. Przypominam, że gra jest bardzo krótka. Lokacje na jedno kopyto, nudne i niespecjalnie korzystne wizualnie co też powodowało mocne znużenie.
Gameplay trochę irytuje bo za sprawą destrukcji otoczenia ciężko się chować za osłony. Nie jest widowiskowo i tak dynamicznie jak w niektórych odsłonach Call of Duty. Często obserwowałem ekran ponownego wczytywania punktu kontrolnego a grałem na najłatwiejszym poziomie trudności. Biegałem niemal z jedną bronią, która miała małą lunetkę. Granatnika używałem jak trzeba było. Ze snajperką nie ma za bardzo zabawy bo jak oddajemy strzał nasza postać od razu szybko przeładowuje i znika nam widok z lunety przez co nie widzimy czy przeciwnik pada na glebe. Ja lubię zobaczyć jak typ ginie!

O tyle dobrze, że można przerwać cutscenki bo ci co mnie znają wiedzą, że fabułę traktuje olewczo.

Ktoś powie, że w dniu premiery gra mi się podobała a po latach ograwszy inne nowsze gry zwyczajnie mnie rozczarowała. I tak i nie bo są gry, które „trzymają” się długo. W kwestii „Battlefilda Bad Company 2” czułem, że ocena była pomyłką i jak się okazało słuszną.

Proszę mi nie mówić, że ta gra powstała z myślą o rozgrywce wieloosobowej. Skoro zrobiono singla to go oceniam bo ja gram tylko w trybie dla pojedynczego gracza. Jakby nie było SP to nie dotykałbym tej gry.

3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz