Z moich obserwacji wynika, że to
najlepszy DiRT.
Bardzo wciągająca i emocjonująca
rozgrywka co zawdzięczamy przede wszystkim świetnemu modelowi jazdy i dobrze
znanym flashbackom (cofanie czasu o kilka sekund) (F1). No po prostu miód.
Ładna grafika.
Fajne menu zbudowane z trójkątów
i rombów.
Fenomenalne efekty pogodowe. Zniszczalne
obiekty przy drodze typu barierki, krzewy.
Niskie wymagania sprzętowe, gra płynnie
chodzi nawet sporo powyżej 100 FPSów (bardzo rzadko zdarzają się microfreezy)
Można uploadować filmy z przejechanej
trasy na YouTube’a ale nie korzystałem z tego.
Grałem na najniższym poziomie
trudności czyli na Casualu. Czysty relaks, zero frustracji. To ma być
przyjemność i zabawa, a nie bicie rekordów Guinnessa. Nawiasem mówiąc na
Casualu jest dla mnie w sam raz, są emocje trzeba się trochę postarać. Intermediate
robi się za trudny. “Expert” - bez komentarza.
Generalnie drobny błąd i łatwo stracić pierwsze miejsce.
Nie dość, że
wybieramy sobie poziom trudności przed przystąpieniem do wyścigów to jeszcze
przed każdym rajdem możemy ustawić dodatkowy poziom trudności (od 1 do 6) i
włączyć/wyłączyć wspomagacze. Z włączonymi wszystkimi asystami robi się
niemal samograj. Nasza rola zostaje sprowadzona do samego skręcania. Zatem
granie w takiej konfiguracji jest kuriozalne i totalnie bezsensowne.
U mnie to
wyglądało tak jak na obrazku poniżej.
“Uszkodzenia” tylko wizualne. Nie
chciałem aby znosiło mi samochód. Włączyłem ABS, „Kontrolę stabilności” i linię
widoczną na drodze, zmieniającą kolor na zakrętach w zależności od prędkości, z
jaką wchodzimy w zakręt. Genialne rozwiązanie. Przydaje się to. „Automatyczne
sterowanie” - OFF. Bądźmy poważni. Dwie ostatnie opcje również wyłączone bo
auto samoczynnie wchodzi w zakręty i samo zwalnia przed zakrętami. No musimy
sami coś robić w tej grze przecież.
Jeśli włączymy widok za
samochodem widać jak kierowca w środku pojazdu zmienia biegi czy skręca
kierownicą. Z widoku z wnętrza pojazdu też widać jak kierowca rusza kierownicą,
prędkościomierz i obrotomierz działa w czasie rzeczywistym.
Wybieramy imię i nazwisko oraz
narodowość. Grałem oczywiście jako Polak!
Brud, śnieg osadza się na
samochodach. Odpadają zderzaki, robią się wgniecenia w karoserii. Jeśli w coś
delikatnie uderzymy nasz pilot komentuje to: „This is just a scratch”.
Rozbawiło mnie to. Codemasters zadbało nawet o takie szczegóły jak
spowolnienie pojazdu, który wjechał w kałużę, użycie innego odgłosu
towarzyszącego przejazdowi przez tunel, odbicia na karoserii czy animacja spadającego
śniegu z gałęzi drzew znajdujących się na poboczu. Czuć drobną różnicę w fizyce
prowadzenia poszczególnych pojazdów.
W tej części kibice wybiegają na
drogę, robią nam zdjęcia (błyskają z trybun „fleshe” aparatów), klaszczą w ręce
i gwiżdżą.
Sporo trybów rozgrywki. Rally
(zwykły wyścig na czas), Rallycross (podobny do poprzedniego tylko zmieniają
się nawierzchnie), Trailblazer (to co rally tylko bardziej otwarte trasy),
Landrush (mocniejsza i brudniejsza wersja rallycross) oraz Head 2 Head (takie
duel między dwoma rajdowcami poruszającymi się na tej samej trasie tyle że w
przeciwnym kierunku). No i nie można zapomnieć o nowości w serii czyli trybie Gymkhana.
Czynności jakie można w nim wykonywać to odpowiednio „Strącanie klocków”,
„Donuty” (palenie gumy wokół obiektów), „Drifty”, „Skoki” (nie mylić z
kasami!), „Kręcenie bączków w strefie” czy Speedrun (jazda na czas przez bramki
checkpointy, którą bardzo lubię). Zawsze jakieś urozmaicenie chociaż wielu
graczy wiesza psy na Gymkhanie.
Między zwykłe eventy poutykane są
jeszcze „Wyzwania”. Jak sama nazwa wskazuje są dosyć wymagające. Aby zdobyć
najwyższy medal trzeba się napocić. Niestety nigdy takowego nie uzyskałem.
Zadowalałem się srebrnym, brązowym albo statusem ukończony bez medalu. To samo
„Gymkhana Attack” czyli wykonywanie po kolei tricków. Trudne to jest. Najgorsza
część całej gry.
Fury mamy do wyboru z różnych
przedziałów czasowych: lata ’60, ’70, ’80, nowoczesne, klasyki, grupa B, RX,
S2000, trucki oraz buggies.
Były bugi. W Toyocie Celicia
wyparowały klosze od świateł.
Kilka razy zdarzyło mi się, że po
uderzeniu w coś samochód zaczął permanentnie skręcać z jedną stronę. Oczywiście
restart gry i wszystko wróciło do normy.
Codemasters poszło trochę na
łatwiznę w kwestii tras, które bardzo często powtarzają się tyle, że w innych
warunkach pogodowych, podczas nocy albo zaliczamy daną trasę jadąc od końca.
Jest to praktyka dobrze znana dla serii DiRT. W drugiej części było
identycznie.
Wersja „Complete Edition” DIRTa 3
zawiera całkiem pokaźną dodatkową zawartość (dużo nowych eventów, misje
parkingowe*)
Widać nową pozycję za eventem Final |
ale większość rajdów odbywa się
na tych samych trasach więc panowie z Codemasters nie poszaleli. Dobijająca
jest ta powtarzalność ale co się dziwić skoro na przejechanych prawie 300 wyścigów
przypada TYLKO 11 tras:
- Finland
- Kenya
- Michigan
- Norway
- Monaco
- Smelter
- LA Coliseum
- Aspen
- Shibuya - dostępne
tylko w Complete Edition
- Monte Carlo - dostępne tylko w Complete Edition
- Battersea
Pytania? Dla niektórych ta monotonia może być barierą nie do pokonania. Jak
grałem dawniej w DiRTa 3 jakoś ta powtarzalność mi nie przeszkadzała bo
zachłysnąłem się genialnym modelem prowadzenia. Teraz w wersji „Complete
Edition” doszły eventy eksploatujące te same trasy do wyrzygania więc znużenie
delikatne się wkradło. Zważywszy jak mamy przejechać pod rząd 6 razy tą samą
trasę.
*Misje na parkingu, polegają na
wykonywaniu odpowiednich czynności z trybu gumkhana typu drift, strącanie
pudełek, bączki w strefie czy drift wokół obiektu zwany donutem. W menu widać
postęp wykonywanych zadań. Pozycje zaliczone zmieniają kolor z szarego na
zielony i na ekranie głównym pojawia się stosowny monit. Lubię takie rzeczy, że
widzę progres, który jest zapisywany.
Wszystko ładnie. Zrobiłem 99%
rzeczy na pierwszym z trzech parkingów i został mi tylko obrót o 180 stopni
podczas skoku, którego nie dałem rady wykonać mimo usilnych prób. Męczyłem się z
tym, palce mnie rozbolały i w końcu odpuściłem ten bonusowy event. Nie mogłem
też zdobyć żadnego medalu w trybie gymkhana, który polegał na zaliczaniu po
kolei danych trików i drifty średnio mi wychodziły.
Z wad bym wymienił:
- Wspomniana już powtarzalność tras
- Dużo ekranów wczytywania
- Dosyć długie ładowanie
- Ustalenie reputacji gracza tylko na poziomie 30 mimo iż nadal przyznawane są punkty reputacji REP
Tyle.
Według licznika odbyłem 295
rajdów. Długa jest to gra.
Soundtrack całkiem udany. Poniżej
moje ulubione kawałki z DiRTa 3.
Niezwykle grywalna gra. Uwielbiam
tą część i czekam na kolejną ścigałkę ze stajni Codemasters czyli DiRT Rally.