Po przesiadce z genialnej dwójki od razu widać, że mamy do czynienia
z grą bardziej sztywną, uboższą i brzydszą ale… nadal dobrą. Rozgrywka ma
powolne tempo, nie jest tak dynamicznie jak w drugiej części. Mapy są mniej
złożone ale ma to pozytywny wydźwięk. Łatwo zapamiętuje się ich topografię bo
nawigacja ze znacznikiem na kompasie nie jest zbyt wygodna i trzeba co i rusz
zaglądać na mapkę w menu celem szukania celu bieżącej misji.
Nie ma podziału na misje główne czy poboczne. Przynajmniej
nie widać tego w menu. To że misja jest poboczna wiemy w momencie jej brania z
tzw. „Bounty Board’ów” rozlokowanych w różnych rejonach Pandory czyli „Tablic
Nagród”, na których znajdują się terminale dające nam zadania do wykonania.
Bounty Board |
Każdy quest ma przypisany odpowiedni level i z minimum takim
samym poziomem albo wyższym naszej postaci powinien być wykonywany.
Przedmiotów wylatuje z zabitych przeciwników co niemiara. Zbierałem
co się dało z tych droższych rzeczy bo sporo miejsca miałem w Inventory (misje
z „repair kitami” dla Claptrapów zwiększały mi pojemność plecaka), a spodobało
mi się gromadzenie kasy na ewentualne późniejsze duże wydatki w tym kupowanie
upgrade’ów SDU (storage deck upgrade), czyli zwiększanie pojemności
przechowywania danego typu amunicji.
Polityka gameplayu jest prosta. Należy gromadzić przedmioty,
sprzedawać je albo przebierać te najlepsze i ich używać, odwiedzać cyklicznie
sklepy,
zaglądać w każdą dziurę, kupować dużo zestawów leczących (przydają się!) i wykonywać wszystkie możliwe misje dodatkowe z „Bounty Boardów” celem nabijania doświadczenia.
Do gry wystarczyło mi używanie tylko 3 rodzajów broni: SMG,
Shotgun i jakiś Karabin szybkostrzelny. Rewolweru używałem jak mi się nudziło
bo po pewnym przedziale czasu możemy używać czterech rodzajów broni. Snajperki
przydawały się okazyjnie na starcie ale ciężko się nimi celowało (po prostu
słabe sztuki znajdowałem) i zaniechałem ich używania. Z większości snajperek
trafienie z dystansu to nie lada wyzwanie. Trudno się celuje, nie ma takiego
znanego „ficzera” z FPSów jak „wstrzymaj oddech” co stabilizuje widok i lufa
się nie giba.
Nie rozumiem pewnej kwestii. Mam level 22. Misja ma level 21,
a latający Mothrakk, którego miałem zabić miał wykrzyknik czyli ciężki do
zabicia. Nie po to ulepszam się, zdobywam wyższy poziom niż misja, którą
obecnie wykonuję aby mieć w niej problemy. Ukryłem się pod jakimś okapem i spod
niego wychylałem się strzelając do niego z shotguna aż do wyczerpania amunicji.
Jest 130 misji pobocznych i około 45 głównych. Sporo
contentu trzeba przyznać.
Zdarzały się momenty irytujące ale tylko na początku. Nie da
się unikać obrażeń od silniejszych przeciwników czy bossów. Bieganie nic nie
daje bo i tak nas trafią. Strafe’y też niewiele pomagają. Sposobem na nich jest
ukrycie się w dogodnym miejscu ale niestety nie zawsze są takie miejscówki, że
można się przyczaić. Mam na myśli bossa Mad Mel’a. Strzelałem do niego z
samochodu wyrzutnią rakiet. On do mnie też. Przyjąłem za dużą ilość obrażenia i
chciałem aby samochód się zreperował czyli trzeba było odczekać. Zatem zacząłem
krążyć wokół „fight rooma” ale Mad Mel i tak mnie trafiał.
W większości sklepów przeważają jakieś drobne czy lekkie
zestawy albo fiolki leczące, których trzeba zaaplikować bardzo dużo aby w pełni
zreperować sobie zdrowie co jest męczące. Niestety nie w każdym sklepie jest
tradycyjny zestaw leczący albo fiolka. Z czasem zaczęły pojawiać się normalne
„healing kity” oraz „greater” co już było mniej uciążliwie bo leczyły większy
procent zdrowia. Te małe fiolki i zestawy to jakiś kiepski żart.
Dziwne, że ze zwykłych pionków potrafią wypaść legendarne,
świetne przedmioty a z bossów wypada nędza. Pod koniec gry wypadła mi taka
dobra broń z szeregowca, że zabijałem nią wszystkich jak Rambo.
Przeważają dosyć słabe pukawki ale jak już coś się trafi to
konkret.
Kasy uzbierałem prawie 2 miliony $ (Jak kończyłem czwarte DLC miałem niemal 4 bańki). Wszystkie upgrade’y
kupione. Zostałem milionerem. Pod koniec już zbierałem przedmioty, których
wartość przekraczała 10000 $. Tańszymi rzeczami sobie głowy nie zawracałem.
Pieniądze znajdujemy w iście kuriozalnych miejscach typu pralka
automatyczna czy muszla klozetowa.
Plusy:
+ Strzelanie daje frajdę
+ Niskie wymagania sprzętowe
+ Charakterystyczny sznyt graficzny (grafika cel-shadingowa
ma swój urok)
+ Rozrzucanie kopców na ziemi za pomocą przycisku „E”, a nie
jak w dwójce za pomocą trochę niewygodnego „V” (pewnie dało się to zmienić w
ustawieniach ale nie wnikałem)
+ Niektóre miejscówki jak np. Kopalnia z początku gry czy
końcowy etap z poszukiwaniem Tannis
+ Poniekąd muzyka
+ System lootu (bardzo dużo sprzętu się znajduje, którego część można sprzedać i zyskać z tego sporo pieniędzy a drobne rodzynki zwyczajnie wykorzystać)
+ System Szybkiej Podróży
+ Niektóre stwory posiadają miejsca, które różnie reagują na
obrażenia. Np. Spiderant ma z przodu pancerzyk odporny na trafienia, a z tyłu
wrażliwy odwłok. Ta sama sytuacja jest z bandytami, gdzie głowa jest
najbardziej podatna na obrażenia.
+ Claptrap cyklicznie mówi gdzie są dostępne nowe misje
poboczne
+ Czas rozgrywki, który jest zwyczajnie długi
Minusy:
- Kompas zamiast minimapki
- Brak automatycznego podnoszenia z gleby pieniędzy czy
amunicji tylko trzeba klikać "E"
- Odrobinę brzydsze niż w dwójce: menu, HUD i generalnie
cała warstwa wizualna
- Przyciemnianie obrazu aż do niemal całkowitej czerni w
trybie Walki o życie („Second Wind”) czy brak możliwości ruchu w tymże trybie
- Czasami problem z Systemem trafień (miałem jakiegoś
shotguna strzelającego poziomą, wirującą falą nabojów. trafienie nim w
przeciwnika było nie lada wyzwaniem mimo iż celownik pokrywał się z celem)
- Bugi, niewidzialne ściany, glitche (jest tego trochę)
- Pojazdy za wolno jeżdżą (jest nitro ale szybko się zużywa
i dosyć wolno ładuje)
- Monotonne misje poboczne (ile razy można zbierać kryształy
w jaskiniach w ilościach 50 sztuk, przynosić Zestawy naprawcze Claptrapom
rozlokowanym w różnych miejscach na mapie czy szukać części składowych giwer na
danym obszarze)
- Stosunkowo niewielka liczba przeciwników
- Mało zróżnicowane teksty jakimi rzuca nasza postać
Ponarzekałem sobie trochę ale Borderlandsy to dobra
zajmująca gra, przy której można miło spędzić czas. Jeśli lubisz wykonywać
zadania, tasować „itemami” a przy tym sobie postrzelać to ta gra jest właśnie dla
Ciebie.
Oh lord (oh lord)...
Oh boy I thought I told you
Well I told you but I thought you know
There ain't no heaven
Oh lord, there ain't no heaven
There ain't no heaven
On the county road
Oh boy I thought I told you
Well I told you but I thought you know
There ain't no heaven
Oh lord, there ain't no heaven
There ain't no heaven
On the county road
…
Tak bardzo chciałem w to grać... Jednak te początki zdecydowanie mnie odrzuciły. W dodatku jest to gra do co-op'a, więc nie lubię takiej rozgrywki.
OdpowiedzUsuńNatomiast Borderlands 2 miało jeszcze ciekawszy klimat, ale było zbyt trudne. To strzelanka a'la RPG czy strzelanka taktyczna? :/
Taktyki tu tyle co kot napłakał. Gameplay sprowadza się do okazyjnego używa zdolności specjalnej aktywowanej przyciskiem "F" (u klasy żołnierz jest to turret) i używania odpowiedniego rodzaju broni oraz "lootowania". Generalnie idziesz, naparzasz, lootujesz i tak non stop. Jak w Diablo.
UsuńTo jest hybryda FPSa z hack'n'slash.
No właśnie. Ta gra to prawie Diablo. Więc nie dla mnie. Heh. A szkoda. Już 3 do niej podchodziłem.
UsuńBorderlands 2 - 177h
OdpowiedzUsuńBorderlands 1 - 287h
BL1 bije o kilka długości BL2, ale trzeba wiedzieć co,gdzie, jak i kiedy :) To jest Diablo... farma, farma i farma legendarek na bossach. I to jest zajebiste, bo legendy lecą i mają lepsze statystyki.
W BL2 loot legendarek został zmniejszony do 0,02%. Feeling, mechanika, ekwipunek, bronie... wszystko zrobione źle. Remu, kto zaczął od 2 gra się podoba. Fani BL1 grają nadal w BL1.