Sprawa jest prosta. Jeśli komuś podobał się The New Order to
w tym dodatku będzie bawił się równie wyśmienicie. Klimat bardzo podobny
wzbogacony o tematykę okultystyczną (czaszki, ołtarze, świeczki etc.). Genialna
mechanika gry pozostała ta sama, pojawiły się nowe piękne lokacje (Zamek
Wolfenstein, dworzec kolejki linowej, katakumby). Gameplay urozmaicono jeszcze
dodając metalową rurę, która potrzebna jest do wspinania się, otwierania włazów
czy drzwi (wślizg z rozbiegu!) i dyskretnej eliminacji. Można tak jak w
poprzedniczce z początku eksterminować po cichu Niemiaszków, a jak już skończą się
możliwości albo wyczerpie się nam cierpliwość (jak mi) przystępujemy do
błogiej, radosnej rzeźni. „Feeling strzelania” w tej grze jest po prostu bezbłędny.
Studio Machinegames
pojawiło się znienacka na scenie elektronicznej rozgrywki
jak komandos i za sprawą dwóch „Wolfów” stało się silnym deweloperem na
poczynania którego patrzy cały świat. Sam umieram z ciekawości za jaki nowy
projekt weźmie się to szwedzkie studio. Doświadczenie i renomę już ma. Teraz
tylko nie stracić kondycji.
Producenci sztucznie zawyżyli wymagania. Gra chodzi tak samo
jak podstawka na dużo słabszej konfiguracji niż ta podana w oficjalnym
oświadczeniu. Mój komputer (GTX 295 (895 MB VRAM), Ci7 920 2,66 Ghz, 6 GB RAM)
uciągnął tą grę w minimalnych ustawieniach graficznych @1920x1080 we framerate’cie
35-60 klatek/s.
Minimalne wymagania podane przez dewelopera:
CPU: Intel
Core i5-2500 @ 3.3 GHz / AMD FX-8320 @ 3.5 GHz
RAM: 4 GB
Video Card:
NVIDIA GeForce GTX 560 / AMD Radeon HD 6870 (1GB VRAM)
Czy to nie piękne? Zatem należą się ogromne brawa twórcom,
że ich gra jak na obecne standardy ma niezwykle niskie wymagania sprzętowe,
mistrzowską optymalizację i co mnie zadziwia „The Old Blood” paradoksalnie nawet
na LOW wygląda bardzo dobrze!
Gra jest sprytna. Jak brakowało jej RAMu to zamykała
najbardziej zżerająca pamięć aplikację czyli Firefoxa.
Super miodna rozgrywka cechuje się sporym zróżnicowaniem.
Najpierw uciekamy z więzienia, później palimy wrotki z Zamku Wolfenstein, odbywamy
wycieczkę po Wulfburgu, następnie eliminujemy Nazi Zombie, odwiedzamy wykopaliska
i na koniec wykańczamy bossa. Nudno na pewno nie jest. Poza tym dochodzi ten kapitalny,
oldskulowy motyw czyli zbieranie amunicji, apteczek i zbroi. Bardzo mi się to
podoba. Fajnie jest też zrealizowane wspinanie za pomocą tej rurki. Trzeba
umiejętnie klikać i puszczać PPM i LPM. Są też sekrety w postaci ukrytych lokacji i zbierania sztabek złota. Pojawili
się ciekawi, nowi przeciwnicy - „trolejbusy” tak ich nazywam. Kto grał wie o co
chodzi Aby nie namęczyć się z nimi bo są wytrzymali trzeba najpierw wyłączyć im
zasilanie z szyny a następnie oderwać przewód aby nie zrestartowali się.
AI przeciwników jakby uległo poprawie. Naziole non stop są w
ruchu, napierają na nas liczebnymi grupkami, chowają się za osłony i wychylają.
„Kampienie” to zły pomysł. My również musimy być dynamiczni i ciągle się
przemieszczać. To dobrze, że gameplay jest taki żwawy. Wielki plus.
Bolączką „The New Order” był niezbalansowany poziom
trudności. Tutaj jest podobnie. Grałem na „Don’t Hurt Me” i było raczej
wymagająco. Często balansowałem na granicy śmierci. Jest ten komfort, że w każdym momencie rozgrywki można zmienić "difficulty level".
Był też ciężki moment w
misji “Find
Agent Two's House”. Akcja na tym placu z więżą na środku. Kilka
razy do tego podchodziłem bo nie dało się nigdzie schować, a spacerowały sobie
dwa Supersoldaty. Dopiero po załatwieniu pierwszego z nich poradziłem sobie z
resztą gdyż wziąłem od niego miniguna. To samo finalny boss wręcz beznadziejny
i nieprzemyślany. Filozofia jego pokonania opiera się na naparzaniu wszystkim
co się da w jego słaby punkt czyli japę i umiejętnym aplikowaniu dwóch apteczek
leżących po dwóch przeciwległych stronach lokacji, w której odbywała się walka.
W pewnym momencie rozgrywki widać jak Blazkowicz przycinania
shotguna piłką do metalu. Nie wydaje się Wam to znajome? Taka scena pojawiła
się bodajże w „Armii Ciemności” i w Terminatorze.
Giwery to pierwsza klasa. Oprócz standardowego sprzętu można podnieść z gleby miniguna od zabitego Supersoldata. Jak nam nie wystarczy jeden pistolet zawsze można użyć dwóch. Nie lubię grać z dwoma spluwami ale czasami przydawała się podwójna siła ognia.
Giwery to pierwsza klasa. Oprócz standardowego sprzętu można podnieść z gleby miniguna od zabitego Supersoldata. Jak nam nie wystarczy jeden pistolet zawsze można użyć dwóch. Nie lubię grać z dwoma spluwami ale czasami przydawała się podwójna siła ognia.
Są jakieś perki (upgrade zdrowia czy zbroi), które są
przyznawane automatycznie po wykonaniu stosownych osiągnięć typu np. zabicie określonej liczby wrogów.
Czas gry przyzwoity jak na dodatek. Mi wyszło niecałe 5h na
drugim poziomie trudności „Don’t Hurt Me” czyli niemal tyle co kampania Call of Duty. Jest 8 rozdziałów.
Dobrze, że pomyślano o takim detalu jak animacje wykonywanych
czynności przez naszą postać. Blazko otwiera rurą klapę szybu wentylacyjnego
czy używa klucza do otwarcia drzwi. To wszystko widać w czasie rzeczywistym, a
nie jak w wielu grach jest niewidzialne. Naszym oczom ukazują się dłonie, które
naciskają przyciski, przekręcają pokrętła.
Fabuła jak to fabuła. Na warunki shootera w zupełności
wystarczy. Jest ona opowiadana przez elementy środowiska (Google --> „environmental
storytelling”) typu kartki, zapiski czy listy. Przeczytałem tylko niektóre
karteczki.
Gdzieniegdzie pojawiają się miłe akcenty humorystyczne w
postaci zabawnych tekstów rzucanymi przez "B.J.".
Pojawiło się sporo Easter Eggów.
Doom |
Wolfenstein 3D |
Tutaj jak odpalić klasycznego Wolfensteina 3D. Na każdy
rozdział „The Old Blood” przypada jeden level z klasyka wydanego w 1992 roku.
Miałem dać
9/10 ale jak pojawiły się zombiaki to się lekko skrzywiłem. Za dużo już tego w
grach. No i czerstwy boss mnie rozczarował. Najgorsza część gry. Tak spi$%^&*@!
na sam koniec. Właśnie zakończenie powinno skopać tyłek. Widać, że Machinegames
brakło pomysłu jak to zakończyć. Szkoda.
W temacie
Wolfensteina twórcy mogą jeszcze bardzo dużo powiedzieć o ile mają bujną
wyobraźnię. Czekam na Wolfa, w którym wykorzystają teorię Nowej Szwabi i
Projektu Chronos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz