Pierwsze co uderza po uruchomieniu gry to minimalizm pięknie
korespondujący z niebywale estetyczną i schludną oprawą audiowizualną. Kierujemy
małym chłopcem, którego niemal każdy oprócz kukieł chce zabić. Ludzie go duszą
albo skręcają mu kark, psy zagryzają, tajemniczy robot zabija go sprężyną.
Ba nawet syrenka pod wodą mu nie odpuszcza. Dziecko ma ciężki żywot.
Świat wykreowany jest taki zimny, chłodny, tajemniczy.
Śmierć tego chłopca wydawała mi się dosyć nieprzyjemna.
Aspekt intelektualny gry nie robi na mnie wrażenia
aczkolwiek były ciekawe momenty. W "Portalu 2" miałem satysfakcję z
rozwiązania zagadki w Inside jakoś tak nie bardzo. Nie jest to trudna gra nawet
dla kogoś takiego nieobytego z plaformówkami jak ja. Weterani gatunku przepłyną
przez Inside jak kaczuszka przez sadzawkę.
<<< SPOILER ALERT >>>
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Zakończeniem ciekawe. Jak wspomniałem wcześniej
wszystkie żyjące istoty w wykreowanym świecie chciały zabić naszego
bezimiennego chłopca. Wszyscy oprócz sklepowych kukieł, które pomagały chłopcu w
czasie jego niebezpiecznej przygody aż na sam koniec stali się jednością,
urośli w siłę.
Jako ciekawostkę podam iż oprawa dźwiękowa "Inside" powstawała
przy użyciu ludzkiej czaszki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz