Na sprzęcie GTX 295, Ci7 920 2,66Ghz, 6GB RAM @1920x1080 framerate
oscylował w przedziale 35-55 klatek/s. Oczywiście wszystkie ustawienia na
minimum, a bajery graficzne powyłączane. Gra o dziwo nadal ładnie wyglądała. Strasznie
irytowało mnie permanentne doczytywanie się tekstur. Z tego co pamiętam w
Rage’u było tak samo. Wynika z tego, że to problem silniczka „ID Tech 5”.
Plusy:
+ Optymalizacja (Wolf śmiga na 5letnim komputerze - patrz
wyżej)
+ Spora frajda ze strzelania chyba nawet odrobinę większa
niż w Call of Duty od „Infinity Ward” czyli Modern Warfare (Mnóstwo nazistów do
ubicia, można zajść ich z kilku stron, nie ma jednej wytyczonej ścieżki do
celu. W dodatku istnieje możliwość eksterminacji po cichu skradając się)
+ Dość długi czas rozgrywki jak na obecne fpsowe standardy
+ Klimat, który może nie do końca mi pasuje ale jest ok
+ Brak multiplayera ;)
+ „Feeling” broni, który jest bardzo dobrze wyważony. (Krótki
czas przeładowania, umiarkowany odrzut. Przeciwnik pada od kilku, ładnych
strzałów)
+ Mix oldschoolu z dzisiejszymi standardami gier FPP typu
osłony, melee etc.
+ Urozmaicenie gameplaya w postaci etapów chodzonych gdzie
nie używamy broni i szukamy różnych przedmiotów typu klucz, dokumenty czy nawet
kawałek betonu xD
+ Ciekawa fabuła (Alternatywna historia IIWŚ) (Mówi to
człowiek, który zazwyczaj nie zwraca uwagi na ten element)
+ Możliwość zmiany „poziomu trudności” w każdej chwili bez
konieczności przechodzenia gry od początku
+ Całkiem niezłe AI Nazistów (Robią fikołki, przemieszczają
się, flankują. Nie stoją w jednym miejscu jak kołki)
+ Polskie akcenty (Anya Oliwa!, która mówi po polsku.
Broszury na ścianach w języku polskim, polski psychiatryk, polska wieś.
Uwielbiam takie smaczki, gdzie jest choćby najmniejsza wzmianka o Polsce)
+ Świadomość ciała (Nie jesteśmy lewitującą chmurką
zawieszoną w powietrzu. Po spojrzeniu w podłogę widać tułów, nogi a nasza
postać potrafi podrzucać broń czy gestykulować jedną ręką)
+ Elementy skradankowe i ciche takedowny
+ W miarę różnorodne poziomy (ciekawy design) z
alternatywnymi ścieżkami
+ Ostatni, wieloetapowy boss (W końcowej fazie z tymi
płomieniami jak schodzimy pod ziemię trochę się z nim napociłem. Sporo trzeba
było wpakować w niego strzałów z LaserKraftWerka. :p)
+ Wygłuszenie skafandra, który nosimy podczas misji na
księżycu
+ Niektóre lokacje jak np. ta którą zwiedzamy tuż przed
pojedynkiem z London Monitorem
+ Easter Egg czyli czyli jeden, grywalny poziom Wolfensteina
3D. Aby w niego zagrać trzeba sobie uciąć drzemkę na jednym z łóżek w siedzibie
ruchu oporu tam gdzie wisi nad łóżkiem plakat Wolfensteina 3D.
+ Rozsądny interwał zapisu checkpointów
+ Początkowa misja wprowadzająca
Minusy:
- Wspomniane doczytywanie tekstur
- Dźwięk, który jest nagrany bardzo cicho. Zarówno odgłosów
broni czy środowiska jak i dialogów, których prawie nie słychać
- Trafiają się niekiedy kiepskie graficznie lokacje
- Trochę za dużo cutscenek
- Soundtrack, którego prawie nie słychać w grze a jako
samodzielny odsłuch jest wybitnie irytujący i męczący
- Gdzieniegdzie tarantinowska atmosfera
- Dość niezbalansowany poziom trudności - trudni bossowie reszta
banalna. Od groma zbroi, multum apteczek zdrowia, masa amunicji itp.
Generalnie nowy Wolfenstein wciąga bo…
- Strzela się dobrze
- Gra się wystarczająco długo
- Gameplay jest na tyle miodny i soczysty, że nie nudzi się
- Ładne lokacje się trafiają
- Fabuła dopełnia całości
…a to jeden wystarczający argument, że gra
jest dobra. ;)
Tak sobie dumam, że jednak najlepszą odsłoną Wolfa jest już
legendarny „Return to Castle Wolfenstein” z całą tą jego okultystyczną otoczką.
Marzy mi się aby nowa część serii poszybowała właśnie w kierunku klimatów
okultystycznych III Rzeszy. Ja wiem, że to mało prawdopodobne ze względu na
dzisiejszą „poprawność polityczną” i fakt, że sami historycy niechętnie mówią o
okultystycznych praktykach III Rzeszy ale najlepsze co może spotkać serię
Wolfenstein to właśnie ---> okultyzm.
To i tak dobry sprzęt... Przy moim :D
OdpowiedzUsuńhehe Ja teraz zbieram kasę na nowy bo w kolejce czeka sporo gier. :))
Usuń